Dzisiejszy post zupełnie nie wnętrzarski, ale ostatnia lektura wywarła na mnie potrzebę podzielenia się z Wami pewnymi przemyśleniami. „Kto zabrał mój ser” to tytuł bardzo krótkiej książki, metaforycznej opowiastki autorstwa Spencera Johnsona o umiejętności przystosowywania się do zmian, które są nieodłącznym elementem naszego dzisiejszego życia. Cztery postacie, dwie myszy – Nos i Pędziwiatr, oraz dwoje ludzi – Bojek i Zastałek symbolizują ludzkie postawy wobec wyzwań otaczającego świata. Nie chcę opowiadać Wam dokładnej treści, bo tę historię powinniśmy sami przeczytać na swój sposób i zinterpretować tak, jak my ją czujemy, ale jest jedna rzecz dla nas wspólna, to tytułowy Ser, symbolizujący Szczęście, które dla każdego oznacza coś innego, ale w gruncie rzeczy wszyscy to szczęście podobnie odczuwamy. Niejednokrotnie się go boimy, nie uświadamiamy sobie, że go pragniemy, lub może nie chcemy? Czy mamy odwagę brać życie we własne ręce i żyć po swojemu? Większość z nas niestety nie, utarte schematy, naśladowanie innych, z różnych pobódek – bo inaczej nie wypada, tak trzeba, czy dlatego, że innych świat wydaje nam się lepszy, doskonalszy…i tak przeżywamy dzień za dniem, labirynt, w którym nasze prawdziwe szczęście zostało ukryte niejednokrotnie jest bardzo kręty i skomplikowany, ale czasami zdarza się, że szczęście jest za jedną tylko ścianą, przy której spędzamy wiele dni i nocy, nie zdając sobie z tego sprawy.
Ja z tej opowieści wyniosłam wiele cennych lekcji, ale ta, która najbardziej mnie motywuje do działania to chyba fakt, że czasami cel może wydawać się bardzo skomplikowany i trudny do osiągnięcia, może nawet nieosiągalny i boimy się nie tyle drogi, co nawet myśli o nim, jednak w gruncie rzeczy, kiedy czegoś serio pragniemy i chcemy to życie przeżyć po swojemu, to zmiana i poszukiwanie może nam wyjść tylko na dobre. Każde doświadczenie nas czegoś uczy i wiem, że nic nie dzieje się bez przyczyny…każda rzecz jest po coś, te dobre i te złe również, niejednokrotnie dopiero z perspektywy czasu możemy to zrozumieć. Nie warto się zastanawiać nad czymś co się stało, a na co nie mieliśmy wpływu…kiedyś się o tym przekonamy 😉
Wszelkie zmiany, których nie powinniśmy się bać, a raczej z cierpliwością oczekiwać, są nam potrzebne do tego, aby się rozwijać i czerpać z życia wszystko to, co nam każdego dnia przynosi w darze.
Samych pozytywnych zmian,
Lulu ❤