Obecnie jestem w dość odmiennym stanie, czeka mnie niedługo jak to niektórzy mówią „przewartościowanie jestestwa”… O tak, jestem pewna, że moje, a raczej nasze życie się zmieni, bo wraz z budzącą się wiosną do życia naturą, ja w maju dam życie nowemu człowiekowi. I pewnie nic by w tym nie było szczególnego, bo miliardy kobiet na świecie rodzą miliardy dzieci i uważamy to za coś naturalnego, jednak stając w obliczu tego doświadczenia, kiedy widzisz jak Twój brzuch staje się coraz większy, a małe stworzenie daje o sobie znać pokonując kilometry maratonu w Twoim brzuchu, to już przestaje być takie zwykłe! To przecież jest cud…cud, za który dziękuję Bogu każdego dnia, i choć może z zewnątrz nie widać po mnie, że jestem podekscytowana tym, co już niedługo się stanie, bo nie czytam fachowej literatury, nie mam jeszcze żadnych ubranek (sic!), a to już 7 miesiąc (!), a w moim domu atmosfera nie zapowiada nadejścia nowego członka rodziny, to w głębi duszy czuję, że doświadczam czegoś wyjątkowego i niepowtarzalnego!